5 minut o…Michał “Psor” Jaros

Strona główna/Artykuły/5 minut o…Michał “Psor” Jaros

5 minut o…Michał “Psor” Jaros

Młody zapaleniec z Dolnego Śląska. Dla osób z “rajdowej rodziny” znany ze swojej produkcji “Dlaczego rajdy”. Człowiek orkiestra, kolejny młody człowiek który we wszystkim widzi rajdy i jak się można przekonać poniżej bardzo lubi sie wypowiadać w tym temacie:) Tym razem kilka pytań do Michała “Psor” Jarosa, zapraszam do lektury

1. Foto, wideo, grafika. Te tematy nie są Ci obce. Czym dokładnie się zajmujesz?

Warto dodać, do tego zbioru, zainteresowanie mediami i marketingiem. Czym się zajmuję? Ogólnie to wszystkim i na razie hobbystycznie. Na chwile obecną jestem uczniem, tegorocznym maturzystą, a wcześniej absolwentem ZSZ na kierunku Mechanik Pojazdów Samochodowych. Jako samouk, w wolnych chwilach staram się uczyć i rozwijać w tych dziedzinach, które wspólnie wymieniliśmy, niekiedy kładąc się spać bardzo wcześnie. Wcześnie rano oczywiście. Także, dzięki temu jestem w większości przypadków samowystarczalny.

2. Tworzyłeś kiedyś projektVirtualy dla naszego wirtualnego zespołu w RBR, czy udało Ci się już zrealizować jakiś projekt, który został wykorzystany w „normalnych” rajdach?

Chciałbym nadmienić, że gdyby nie RBR to nie zająłbym się grafiką. Pierwsze „kroki” w Paint.NET stawiałem na teksturze Tommi’ego Mäkinena do Subaru Imprezy N11 (nie to nie błąd, ponieważ tekstura była okraszona w loga TMR). Ileż można było rozbijać się jako ktoś tam. Chciałem mieć swoje loga, wzory, swoje nazwisko na szybach więc metodą drobnych kroczków tak się zaczynało. A potem przeniosło się to poza granice gry.

Wracając do pytania. Kiedyś stworzyłem logo Asterix Rally Team i ich żółte BMW było oklejone tylko i wyłącznie w ich logo oraz naklejki organizatora. Jednak to nie do końca było zamierzone i nie liczmy tego jako projektu.

Było parę okazji jednak żadna ze współprac, do tego czasu, niestety nie doszła do skutku z różnych powodów. A były to projekty na samochody od KJS po świat RSMP czy Rallycross’u. Swoimi pomysłami i wykonaniami projektów nie raz wygrywałem w konkursach z projektami osób, które oklejenia projektują zawodowo (m.in. dla zespołów startujących w wielu seriach wyścigowych). I byli to ludzie z całego świata, a jedyne co nas łączyło to posiadanie konta na forum robsworshop. Jak widać, potencjał był, a może i jest nadal. Nie mnie to oceniać, bo dla mnie to dalej, tam gdzieś wewnątrz, jest to strefa marzeń.

3. „Dlaczego rajdy?” Film, który zebrał na YouTube całkiem sporo wyświetleń. Liczyłeś na taką popularność swojego klipu?

I tak i nie.

Tak, bo wpadłem na ten pomysł jakiś czas temu. Stwierdziłem, że nikt w Polsce nie ugryzł tego tematu, w taki sposób, jak ja bym chciał. Gdzieś wewnątrz czułem, że ten temat tzw. wypali.

Nie, ponieważ to była kompletna „partyzantka”. Podczas ostatniej edycji Rajdu Karkonoskiego pojawiła się szansa pożyczenia Panasonic’a G6 (którym w zasadzie miałem nagrać niedzielną komunię rodzinną jako pamiątkę bo w tym celu go pożyczyłem) i nim zrealizowałem ten film, w zasadzie mając go pierwszy raz w ręce. Na starcie odcinka testowego uzyskałem patronat jednego z rajdowych portali, zanim jeszcze rozpocząłem zdjęcia. Realizacja tego filmu była dosyć krótka. W sobotę start odcinka testowego, zjazd na serwis i dwa przejazdy OS Karpacz. Tyle miałem na to czasu i tyle udało mi się nagrać. Jak widać wszystko było zabawą i „kompletną partyzantką”, ale jednak przemyślaną. Chciałem zadać to pytanie i czubowi, jak i ogonowi mistrzostw. Postawić każdego w jednym, równym, szeregu bez pryzmatu na czynniki, którymi są pieniądze oraz możliwości. Po głosach i wydźwięku jaki otrzymałem, uważam, że cel został osiągnięty. Pomijając fakt, że dalej jest to jednak średni film. Jestem przekonany, że nie ważne jak to wszystko wyszło. Ważne, że było warto! Chciałbym kiedyś wrócić do tematyki „Dlaczego rajdy?” i nie zrealizować drugiej część tego filmu. Bliżej byłbym stwierdzenia, że chciałbym zrobić wersję drugą, remake. Z większą ilością czasu oraz wywiadów, z półprofesjonalnym lub profesjonalnym sprzętem nagrywającym, być może z dźwiękowcem, montażystą efektów itd.. Zrobić porządny oraz ładny „obrazkowo” materiał z kilku rajdów (różne nawierzchnie, różne szczeble kariery rajdowej) i wyprodukować porządny krótkometrażowy film dokumentalny. Coś na wzór m.in. Bartka Kosiorka i XRepo. Piękny obrazek oraz dźwięk, opowiedziana historia oraz magia tego wszystkiego. Sądzę, że byłby to naprawdę dobry nośnik marketingowy tej dyscypliny, szczególnie jeśli byłby wyświetlany na festiwalach filmowych. Jednak do realizacji tego, jak i wielu innych pomysłów, trzeba mieć kilka standardowych czynników. Chodzi oczywiście o pieniądze, czas, odpowiednich ludzi oraz możliwości. Na dzień dzisiejszy jest to daleka strefa marzeń.

4. Rajdy amatorskie na Dolnym Śląsku są Ci bliskie, czy udało Ci się już kiedyś wystartować jako pilot/kierowca? Podejmowałeś w ogóle kiedyś ten temat, czy raczej wystarczy Ci być „z drugiej strony barykady” i wolisz nie próbować, żeby się nie zarazić?

Kiedyś chciałbym startować, czy to w amatorkach rajdowych, czy wyścigach za „fajerą”(kierownica, przyp.red.), ale bez żadnego spięcia o wynik. Ogólnie bawić się. Aktualnie jest to nieosiągalne. Koszta kosztami, ale ja nawet prawa jazdy nie posiadam. Czasem np. podczas spotkań Karkonoskiej Grupy Rajdowej, ktoś dawał kluczyki i po szutrowym placu coś się tam pokręciło, ale potem cierpiałem wewnętrznie około tygodnia. To było te złe poczucie, że bym chciał, ale nie mogę. Co się dziwić, gdy się wybrało kupno sprzętu wideo zamiast wyrobienia do końca uprawnień. Zawsze pozostaje „umysłowy”. Aktualnie to nawet nie mam do kogo wsiąść, bo „amatorskie jeleniogórskie zagłębie rajdowe” powoli się rozpada coraz bardziej. Teraz praktycznie w bliższej okolicy jest brak jakichkolwiek imprez amatorskich, a też nie ma komu startować. Gdyby pojawiła się możliwość pilotażu, chętnie odbyłbym najpierw treningi przed startem, by się wdrożyć. Tak by ze spokojem stanąć na pierwszym PKC.
Ogólnie fajnie by było, gdyby któreś z powyższych udało się zrealizować. Aczkolwiek postawiłem najpierw na rozwój, powiedzmy „medialny”, bo gdzieś w tym sektorze upatruję swoją przyszłość. Idealnym rozwiązaniem byłoby pracować medialnie w rajdach profesjonalnej rangi i, powiedzmy, żyć z tego, a bawić się w wolnych chwilach za kierownicą w „amatorkach”. Znam chyba tylko jeden taki przypadek z takim rozwiązaniem, zobaczymy czy uda się być takim kolejnym przypadkiem. 😉

klip”dlaczego rajdy” produkcji Michała

5. Odwiedzałeś też rajdy w Czechach. Co Twoim zdaniem robią Czesi lepiej niż Polacy, że rajdy są u nich bardziej popularne? Skoro w ERC to jednak Polska ma więcej swoich przedstawicieli, którzy są w czołówce swoich klas.

Nie chce umniejszać żadnej nacji i też nie jestem w pełni kompetentną osobą, by wytykać palcami poszczególne błędy i wiele sytuacji tych przyjemnych i też nie przyjemnych. Od sezonu 2000-2001 jestem zakochany w rajdach, od sezonu 2003 jestem nich całkiem blisko. Od jakiegoś czasu zachowuje pewien dystans. Znam wiele anegdot i też widziałem swoje. Ale do rzeczy. Mam, powiedzmy, porównanie w zasadzie trzech krajów: Polski, Niemiec oraz Czech i miałem to szczęście w swoim życiu, że poznałem rajdy na różnych szczeblach. Od Amatorek po Mistrzostwa Świata.

Co do Polski – „Koń jaki jest, każdy widzi”. Mamy bardzo szybkie załogi, czasem głupi wyścig zbrojeń, ale wszyscy cierpią na notoryczny brak kasy. Od Amatorek po nawet WRC (widać to po RK). I na tym poprzestańmy, ponieważ każdy ma swoje przemyślenia. Tak jak już mówiłem. Koń jaki jest, każdy widzi. Lecz nasi kierowcy mają to coś, co pomimo utrudnień, pomaga wygrywać z resztą świata. Ilu jest młodych gniewnych, tylko ludzie! Dajcie im kasę i możliwości!

W Czechach mamy przykładowy Barum Czech Rally Zlín. Cały Zlín jakiś czas przed samym rajdem już nim żyje. Czesi traktują to jako święto w tym mieście, świetnie się bawią i Barum jaki był, taki jest. Oni widzą, że to produkt i wiedzą jak go sprzedać. Świadczy o tym też, że premier tego kraju podczas Spotkania Mistrzów w Pradze wsiadał na prawy fotel do Vaclava Pecha i żaden odpowiednik ich „BORowika” nie siedział im na klatce. Gorzej jest po „czarnym sezonie” w reszcie Czech gdzie z zewnątrz zdaje się przymierać ta dyscyplina. Wymagania organizacyjnie są bardzo wysokie i rajdy nie odbywały się po sprzeciwie władz lokalnych.

W Niemczech bywałem naADMV Lausitz Rallye i ADAC Rallye Deutschland. Lausitz, wiadomo, rajd po malowniczej kopalni. Da się zrobić kompaktowy rajd? Oczywiście, że tak wystarczy mieć odpowiedni teren. Da się też zrobić odpowiedni cykl, ściągnąć zagraniczniaków (i nie tylko zawodników, ale Polacy też obstawiali pewne fragmenty odcinków jako Safety), zrobić fajną imprezę i to jeszcze szutrową.

Runda WRC w Trewirze też jest specyficzna. Wszyscy uprzejmi, speaker i animator na próbie (o ile mnie pamięć nie myli) Moselland, autobusy dowożące kibiców do pewnych punktów (które jadą przez zamknięte strefy bez możliwości wejścia) na odcinku Panzerplatte i na tym też odcinku całe strefy z jedzeniem oraz napojami, a także „kibicowe multikulti”. Już nie wspomnę, przykładowo, odcinka Circus Maximus z (polecam oglądnąć onboard Mikko Hirvonena z 2007 roku), który był próbą typowo miejską. Niby nic tylko odcinek skupiał około 24 tysięcy kibiców, a kierowcy jeździli wokół zabytku Porta Nigra (wzniesionego ok. 180-200 roku n.e.). Dało się? Dało! Myślę, że jeśli w Polsce byłyby organizowane nie mistrzostwa świata, a wręcz międzygalaktyczny rajdowy czempionat, żaden konserwator zabytków się by na to nie zgodził. Pomijam fakt zakorkowanego Trewiru i wydzielenie specjalnych pasów dla rajdówek, których pilnowała policja, by kierowcy mogli spokojnie zjechać na serwis czy dojechać na odcinki. Zobaczymy, co przyniesie ze sobą promotor i co się zmieni w Polskich rajdach.- (3)

6. Nie pytam dlaczego rajdy, bo w Twoim regionie to jest raczej dość popularna dyscyplina, ale co jest takiego w rajdach, że poświęcasz do nich swój czas?

Tu akurat region aż tak bardzo nie pomógł, tylko to jak znalazłem się w rajdach i jak ich blisko. Od 8-mio latka poznawałem to środowisko od wewnątrz machiny rajdowo-medialnej. To bardzo ciężkie pytanie. To chyba musi być swego rodzaju miłość. Jeśli podczas oglądania byle relacji z rajdu na Eurosporcie moje serce zaczyna mocniej i szybciej bić? To chyba faktycznie musi być ten specyficzny rodzaj miłości! A mając aparat lub rekorder wideo, stojąc na odcinku, chłonąc całą atmosferę czuję się, w każdym atomie swojego ciała, w pełni sobą oraz zupełnie uwolniony od wszystkiego tego, co negatywne.

7. WRC czy R5?

Jak dla mnie to WRC w specu 2017 z budami segmentu C za cenę R5 i możliwością dopuszczenia do krajowych rozgrywek oraz odpowiednich Driver’ów. Ja poproszę, dwa razy proszę!

8. Bardziej podoba Ci się 100 załóg w słabszych autach czy 20, ale same najnowsze konstrukcje?

Widzę to w proporcji 50/50 tj. 50 odpowiedników Jurka Tomaszczyka, czyli kompletny flat out, a druga 50 robiąca gorące momenty. Oj tak! I w tym ze 20 sztuk Fordów Escortów Mk2 z ich brytyjskimi kierowcami. Jak wyżej… Ja poproszę, dwa razy proszę! A jeśli ktoś mi nie wierzy i nie rozumie mojej wizji, to pragnę nadmienić, że jak grałem w RBR’a to upalałem ciągle Peugeota 106 A5 i Ładę Kalinę R2. Zresztą w 2014 roku wyjechałem II Vice mistrza WRSMP właśnie w klasie A5.

9. Prowadzisz także swój sklep internetowy „psor.cupsell.pl”. Można to uznać za biznes czy raczej rozwój w kierunku projektowania?

Prowadzenie, w tym przypadku, jest słowem o zbyt dużym znaczeniu. Założyłem sklep na tej platformie, zrobiłem parę wzorów i tylko tyle. W zasadzie to nawet nie wiem czemu odpuściłem dalszy rozwój tego pomysłu. Głównym zadaniem było spróbowanie czegoś nowego i chęć w pewnym sensie „dowartościowania się”. Wyobraź sobie taką sytuację. Stoisz na odcinku specjalnym i jakiś gość jest w Twojej koszulce. Albo takich gości jest kilku. Świetny i namacalny przykład docenienia Twojej pracy. Tego, że warto robić, warto wymyślać nowe rzeczy i poświęcać temu czas. Innym się to podoba i to jest doskonały „motywator”.

O biznesie bez odpowiednich warunków (np. YouTuber z 200 000 subskrypcji) nie ma co mówić. Marża jest tak ustawiona nisko, by tak naprawdę była symbolicznie. Wszystko polega na wirtualnej walucie, którą można działać na tej platformie. I w zasadzie zapewnia mi to możliwość zrobienia raz na jakiś czas indywidualnego prezentu dla kogoś bliskiego, bo ani razu nie doszedłem nawet blisko do progu, od którego można zmienić walutę wirtualną na realną i wypłacić te pieniążki.
Aktualnie „sklep” istnieje tylko po to by np. moja dziewczyna mogła sobie wypić poranną kawę z kubka, na którym jest jej byłe i ukochane czerwone Audi 80, które musiała sprzedać. Takie drobne pierdoły, ale cieszą i dalej to wychodzi taniej niż gdybym miał sam to wykonywać lub komuś miał zlecić. A tak w zasadzie udany prezent mam zrobiony w godzinę bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów. Może gdybym faktycznie się ruszył i zajął asortymentem, może wtedy by to działało prężnie. Nie wiem, nie jestem w stanie tego przewidzieć, ale dzięki temu pytaniu zmusiłeś mnie do refleksji na ten temat. Może za jakiś czas przysiądę do tego i wezmę się za to na poważnie? Hmm… Zobaczymy.

10. Skąd pseudonim “PsoR”?

Kiedyś, w gimnazjum, jakiś temat na lekcji matematyki mi podpasował i w zasadzie normalną lekcję zmieniłem na indywidualne nauczanie. Ktoś wtedy rzucił do mnie hasłem: „No już, już Panie PsoRze”. A jako, że wołano mnie ciągle po nazwisku, chciałem mieć jakąś ksywkę i padło właśnie na „PsoR”. Poza tym, jak to marketingowo wygląda! PsoRT, PsoRally Team lub PsoRacing Team. Już mam pomysły na logo, gdybym miał kiedyś startować!

 

(3)

11. Jaki jest Michał “PsoR” Jaros?

Ogólnie to nie powinno być pytanie do mnie, ponieważ to zniekształcony obraz samego siebie znam. No inaczej niż subiektywnie o sobie mówić nie można i wielu rzeczy się nie widzi samemu. Ale jeśli mam się scharakteryzować to na pewno pełny sprzeczności. Raz uparty do granic wytrzymałości, raz ze słomianym zapałem i kompletnie odpuszczam wszystko. Raz otwarty na ludzi, raz zachowuję się jak chorobliwy introwertyk. Raz spokojny, łagodny i wyrozumiały, a raz wybuchowy niczym niestabilna bomba atomowa. Śmieję się, że jestem niespokojny jak ocean i dziwie się, że moja dziewczyna oraz moi przyjaciele ze mną wytrzymują. Jednak zawsze staram się być wierny swoim ideom oraz z każdej rzeczy czerpać to wszystko, co pozwoli mi się rozwinąć nie tylko zawodowo, ale też jako człowiek. I staram się żyć, tak by doznać jak najwięcej, gdzieś wpisać się na kartach historii oraz mieć co opowiadać innym ludziom. Dodatkowo zawsze staram się być jak najbardziej profesjonalny bez względu na to co robię.

 733 wszystkich wyświetleń,  2 wyświetleń dzisiaj

 
kwiecień 14th, 2016|Kategoria: Artykuły|Tagi: , |
Udostępnij

O Autorze:

Administrator strony, newsy, wydarzenia, design, galerie zdjęć. Zapraszam do kontaktu: np126p@gmail.com

Zostaw komentarz